czwartek, 19 stycznia 2012

Część 15

Kilka miesięcy później ...

Był piękny, letni dzień. Słońce dawało się we znaki ludziom w mieście. Młoda kobieta wyszła z jednego z warszawskich "drapaczy chmur" i udała się w stronę pobliskiego parku. Nie wiedziała co robi. Nagle poczuła, ze ktoś ja uderzył. Automatycznie odsunęła się do tyłu.
- Przepraszam. Nie chciałam.
- To ja przepraszam, jestem jakaś zamyślona dziś, Nie zauważyłam pani. Jeszcze raz bardzo przepraszam panią.
Twarz kobiety Ulce wydawała się znajoma, bardzo znajoma. Nie wiedzą czy co w takiej sytuacji ma zrobić postanowiła o cos zapytać młodą kobietę zamaskowana za czernią jej okularów przeciwsłonecznych.
- Przepraszam panią bardzo.
- Nic nie szkodzi. Na prawdę.
- Dorota?
- Skąd pani wie jak mam na imię?
- Nie poznajesz mnie? Nie dziwie ci się. Czasem i ja sama siebie nie znam. Nie znam tej kobiety w lustrze.
Kobieta coraz bardziej nie wiedza co co chodzi tej kobiecie.
- Przepraszam ale sie spieszę. Czy może mi pani powiedzieć o co pani chodzi? I skąd zna pani moje imię?
- Urszula Dobrzańska.
- Dobrzańska....Przykro mi ale żadnej takiej nie znam.
- Przepraszam Ula Cieplak-Dobrzańska.
- Ula Cieplak...Ulka to ty? - kobieta z zimnej przerodziła sie. w jednym momencie w ciepła, pełna pozytywnych emocji osobę.
- Nie mogę uwierzyć, że to ty. Od kiedy ty tak wyglądasz, dziewczyno. No supper.
- Od jakiegoś czasu. Długa historia. A ty co ty tu w ogóle robisz. Mieszkasz jeszcze w Stanach?
- tak tak mieszkam, a przyjechałam tu ze względu na siostrę, gdyż Elizka bierze ślub i ja jestem jej świadkowa.
- To cudownie. Pozdrów ja ode mnie i niech bedzie szczęśliwa.
- Ale zaraz zaraz. Jak ty sie. na początku przedstawiłaś? Dobrzańska? Ja dobrze usłyszałam?
- Tak. Jestem mężatką.
- Gratulacje. Ulka ty nie wiesz jak mi ciebie tam brakowała. Tych naszych rozmów i wypadów nad Wisłę, wspólnego milczenia itd. Może chodźmy gdzieś porozmawiamy. Powspominamy? Co ty na to?
- Teraz?
- Tak teraz jeśli masz czas?
- Właśnie szłam na małe zakupy wiec co ty na to?
- Jasne.
Dziewczyny udały sie do pobliskiej galerii, ale zamiast szaleć po sklepach wybrały alternatywna wersję. Usiadły w zacisznym miejscu jednej z kawiarni, aby móc spokojnie porozmawiać. Nagadać sie za wszystkie czasy.
- Dzień dobry. Co podać?
- Ja poproszę małą czarna.
- To dwie małe czarne. Dorota opowiadaj co ty tam robiłaś, dlaczego sie nie oddzywałaś?
- Moze ty zacznij.
- O nie moja droga to ty pierwsza wyleciałaś z gniazda.
- Stany jak Stany. Pojechałam, znalazłam prace jako pracownik do spraw promocji w jednej z firm. Później był awans na dyrektora finansowego działu promocji. I tyle.
- Nie wierze, ze ty nie miałaś jakiegoś faceta tam.
- A jeśli o to ci chodzi to miałam. Poznałam go w pracy. Wydawała sie bardzo sympatyczny, inteligentny, dowcipny, przystojny, uroczy itd. Jakos tak sie to potoczyło, że zamieszkaliśmy razem, taki luźny układ chodz on inaczej to interpretował. Po kilku miesiacach gdy weszłam do niego do gabinetu była tam jego siostra i trochę mnie zdziwiło, że aż tak sie uwielbiają,
- Ale dlaczego? Przecież to rodzeństwo.
- Zawsze opowiadał o swojej siostrze bardzo oschle i w ogóle. Kilka dni później przyleciała do mnie Elizka. Od razu, gdy poznała Pola nie przepadała za nim. Strasznie ja irytował i nie wierzyła mu w przeciwieństwie do mnie. Następnego dnia Elizka wybrałaś ie na zakupy i natknęła sie. na Pola z jego siostra jak sie całują.
Ulka słysząc to poczuła jakiś nie smak. "Jak tak mozna." Swoje myśli popiła kawą. A Dorota dalej opowiadała swoja ciekawą historie.
- Okazało sie,z ę to jego kochanka. Taka przykrywka. Moze łatwiej bym to zniosła, gdybym może sie wtedy nie zakochała przeżyłabym to lepiej. Tak długie miesiące leczenia sie z niego.
- A dlaczego nie oddzywałąs sie?
- Bo niedługo po przyjeździe ukradli mi telefon i Straciłam kontakt z duzą liczba znajomych. Dobra teraz ty kochana.
- Ja. Znalazłam prace w Febo&Dobrzański jako sekretarka dyrektora do spraw promocji i reklamy. Później Marek został prezesem, a ja zostałam jego asystentka. Zakochałam sie w nim po uszy, ale on był zajęty. Był wtedy w związku z Paulina Febo jedna z współwłaścicieli firmy. Potem ja zostałam dyrektorem i odeszłam. Rozeszliśmy się. Ale jakos sie nam udało i jestem jego żona od dwóch miesięcy.
- A planujecie dziecko?
- Mhmmm jak to powiedzieć - Ulka wyraźnie czuła sie zmieszana. Co ma powiedzieć, najlepiej prawdę, ale ona jest taka bolesna.
- Ula jeśli nie chcesz to nie mów. Zrozumiem.
- Oboje chcemy dziecko, ale wiesz,ze moja mam umarła przy porodzie Beti.
- Tak wiem. Jeśli dobrze pamiętam to była obciążano jakimś złym genem i dlatego.
- No właśnie ja też go mam. Co oznacza,z ę mam nikłe szanse na zajście w ciąże i jej utrzymanie. - w tej chwili Ulka nie wytrzymała. Wybuchła płaczem. Nikt oprócz Doroty nie wiedział prawdy. Nawet Marek. Czuła do siebie jakiś wstręt, ale dlaczego tego juz nie wiedziała. Dorota próbowała pocieszyć Ulke, jaka ja podnieść na duchu, lecz dziewczyna nie mogła sie uspokoić. Nagle Ulka poczuła wibracje. Gdy zobaczyła na wyświetlaczu, że to Marek do niej zdzwoni musiała się uspokoić. Nie może się dowiedzieć w tej chwili.
- Część kochanie....Jasne, a o której bd w domu?....Ok....Bedziemy mieć gościa....Zobaczysz....Pa
- Chodź może odprowadzę cie do domu, bo boje się, że w tym stanie tam nie dotrzesz.
- To ty jesteś tym gościem, jeśli masz czas i ochotę? Proszę zrób to dla mnie.

wtorek, 17 stycznia 2012

Urodzinowo:D

Dzis jest 17 stycznia, czyli 2 urodziny moje bloga :) Z tej okazji chce życzyń wszystkim czytelnikom wytrwalosci w czekaniu na kolejne notki, które ostatnio ukazuja sie dosć nieregularnie porzez mój brak czasu :) A sobie z okazji tych dwóch lat wiekszej motywacji w pisaniu nowych części opowiadania :)




PS. Nowa notka będzie troszeczke rozniła od innych notek wiec serdecznie zapraszam nowa notka juz jutro wieczorem :)

pozdrawiam faneczka :D

sobota, 7 stycznia 2012

Uwaga

Już niedługo ferie i wielkie zmiany na blogu :)

Wszystkiego najlepszego z okazji 2012 roku :)

Postaram sie nadrobić tego bloga :) Dziekuje wszystkim, którzy tu zaglądali i podtrzymywali we mnie chęć prowadzenia tego bloga :)

Pozdrawiam faneczka :)

czwartek, 30 czerwca 2011

Część 14

Gdy Ula i Marek weszli do jej domu, mężczyzna był trochę skrepowany.
- Ale Ula nie będziemy nikomu przeszkadzać? - miał nadzieję, ze wszyscy domownicy będą.
- Nie. Ponieważ nikogo nie ma oprócz nas. Proszę wejdź. - Marek wszedł do pokoju Uli bardzo niepewnie.
- Siadaj. - zrzuciła Ula zapinając niesforny guzik u bluzki.
- A twój tata?
- Nie będzie go, ponieważ jest wraz z Jaśkiem na jego studniówce, bo jest w komitecie organizacyjnym.
- A Beti?
- Przeziębiła się i jest u sąsiadki. - w tej chwili weszła do pokoju Ula. Bardzo szczęśliwa. Nie tak jak Marek. Ula wzięła siatkę.
- Zaraz wrócę. - i wyszła. Marek nie wiedział co ma zrobić. Może uciec? Po chwili przyszła Ula z czymś. Marek był tak zamyślony, ze mnie wiedział co ma Ula.
- Proszę - podała mu puchar lodów.
- Nie mieli truskawek, więc wzięłam lody truskawkowe.
- Aha.- uśmiechnął się. Ula wzięła bitą śmietanę i udekorowała lody. Niezręczną ciszę przerwał Marek. Odstawił lody i wziął teczkę, z której wyjął czerwony zeszyt.
- Mam coś dla ciebie. Proszę.
- A co to jest?
- Pamiętnik. Pamiętasz mówiłaś, że już nie ma miejsca , żeby pisać dalej.
- Dziękuje ci. - dała mu całusa w policzek.
- A i jako darczyńca zastrzegam sobie prawo wglądu. - w tej chwili, w tej pięknej chwili dla dziewczyny do domu wpadł Jasiek, a za nim ojciec.
- Jak mogłeś jej to zrobi! Jasiek do cholery ile ty masz lat! Takiej dziewczynie! Jasiek! - krzyki dochodziły z kuchni. Ula bardzo się zdziwiła. Przeprosiła Marka na chwilę i udała się centrum "wulkanu". weszła do kuchni o mało co nie nie zderzając się z Jaskiem na korytarzu. Zaniepokojona nie wytrzymała. Musi wiedzieć co się stało.
- Tato o co chodzi?
- Jasiek zdradził Kingę!
- Co?!
- No na tym wyjeździe do afryki. Całował się z ta Magdą. Boże co ten chłopak najlepszego zrobił. - Ula nie mogła uwierzyć w to co powiedział jej ojciec. Marek w tym momencie wszedł do kuchni.
- To ja już pójdę.
- Nie Marek poczekaj. Ja tylko z nim porozmawiam, dobrze?
- O pan Marek. Nie wiedziałem, ze pan jest.
- Ja już pójdę. Nie chce przeszkadzać.
- Nie niech pan zostanie, Panie Marku jak to tak można oszukiwać taką dziewczynę. No jak tak można. Aż szkoda dziewczyny. - Marek słuchał uważnie. Zaczął sobie uświadamiać, że on bardzo podobnie się zachowuje wobec Uli. "Przecież tak nie można".
- Panie Józefie każdy popełnia błędy. jasiek jest jeszcze młody. Na pewno się pogodzą.
- Mam nadzieje. Nie po to tak długo zdobywał zaufanie jej rodziców.
- Tak na pewno ma pan racje. - w tym momencie do kuchni weszła Ula.
- Chodź. - wzięła marka za rękę i udali się w stronę jej pokoju.
- W tym samym czasie Paula jak zwykle nie była w zbyt dobrym nastroju. Poczuła wibracje telefonu. Myśląc, ze to Marek od razu odebrała.
- Tak - będąc oschła usłyszała, ze to nie Marek.
- ...
- Panie Korzyński, ale to nie jest pora na spotkania służbowe.
- ...
- Do widzenia. - odłożyła słuchawkę. Nie wiedział co ma zrobić. Wzięła telefon i wykręciła numer Marka.
W tym samym czasie Ula rozmawiała z Markiem o wszystkim. Dźwięk dzwonka. Marek spojrzał na wyświetlacz. No tak mógł się tego domyśleć, ze to Paula.
- Przepraszam - wyszedł z pokoju.
- Paula? Coś się stało?
- Korzyński chce się ze mną spotkać!
- I co z tego?
- ale teraz. Podobno to ważne.
- To idź.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia?!
- Paula proszę cię!
- Dzięki! - rzuciła telefon. Marek wróciła do pokoju. zobaczył minę Uli, która nie była zbyt radosna.
- Coś się stało?
- Paulina
- Tak.
- Aha. Fajnie było. - powiedziała zawiedziona. Marek usiadł koło niej.
- Ale ja nigdzie nie idę.

piątek, 6 maja 2011

Część 13

Po chwili z gabinetu wyszedł Marek, który nie chcący zrzucił z biurka Uli torbę z zakupami. Marek, gdy zaczął wrzucać rzeczy z powrotem do reklamówki zobaczył komplety bielizny. Przestraszony poszedł, nie nie poszedł on pobiegł do gabinetu Seby. Wparował jak zwykle bez pukania co irytowało Sebe, ale wystarczył tylko jeden wtorek w clubie 69 i Seba zapominał o przyzwyczajeniu przyjaciela.
- Stary - nic więcej nie mógł z siebie wydusić. Kadrowiec zobaczył w oczach Marka strach, niepokój.
- Dobrze. Dziękuje oddzwonimy do pani później. Do widzenia. - Seba odłożył słuchawkę i z przerażeniem w głosie próbował sie spytać Marka co się dzieje. Nie chciał wiedzieć.
- Co się dzieje?
- Szykuje mi się randka. - Marek z wrażenia siadł.
- Proszę nie krepuj się. Siadaj. A ta randka to z kim? Jakaś nowa zdobycz z 69?
- Nie! Z Ulą!
- Co?! Z BrzydUlą?!
- Ulą!
- Dobra już. Ale jak to? - Marek zaczął opowiadać Sebastianowi wszystko i co przed chwila widział. Sebastian z lekkim uśmiechem na twarzy słuchał przyjaciela.Nie mógł uwierzyć, ze Marek, największy casanova w mieście umówił sie na randkę z najbrzydszą dziewczyną w mieście.
- To co sie życzy...a już wiem upojnej nocy z BrzydUlą. - Marek spojrzał na przyjaciela takim wzrokiem, ze Sebe aż dreszcz przeszedł.
- Dobra sory. Tak jakoś mi sie wyrwało.
- To niech ci sie nie wyrywa!
Na zegarze wybiła 17.00. Nagle Marek usłyszał ciche pukanie.
- Proszę - bał się, ze to Ula. gdy drzwi otworzyły sie w nich stanęła Paula, po raz pierwszy ucieszył sie na jej widok.
- Jedziemy do domu?
- Wiesz co Paula ja mam jeszcze dużo pracy do zrobienia i spotkanie, więc.. - pokiwał przecząco głową. Przyzwyczaił sie już do oszukiwania, zdradzania Pauliny Febo. Wiadomość, którą przed chwilą usłyszała panna Febo najwyraźniej jej sie nie spodobała. Wyglądała na niezbyt szczęśliwą.
- Jak zwykle. Wrócisz ok 1.00, nie co ja mówię za wcześnie. druga czy trzecia?
- Paula - spojrzał na nią z wyrzutem. Nie chciało mu sie dziś tłumaczyć i to z czego, ze idzie do Ulki na truskawki jak to w tej książce co dostał od Pauli.
- Przecież wiesz, że mam dużo pracy.
- Tak. Ja idę. Postaraj sie byc wcześniej w domu.
- Ok. - odpowiedział automatycznie. Od dłuższego czasu był przyzwyczajony do tego, że Paulina Febo nie jest zadowolona. Oburzona wyszła z gabinetu Marka i poszła w stronę windy. Po drodze spotkała swego kochanego brata Aleksa. Razem udali sie do domu. W tym samym czasie Ula kończyła sprawozdanie. Viola oczywiście wyszła wcześniej, bo miała umówioną kosmetyczkę. Ula siedziała sama w sekretariacie. Nie słyszała jak z gabinetu wyszedł Marek.
- Gotowa? - spytał. Tym pytaniem wyrwał ja z zamyślenia. A o czym myślała? Oczywiście o Marku, o ich spotkaniu, jakie będzie itd.
- Tak tak tak.
- Ok. - wyłączyła komputer. Wzięła płaszcz i wyszli z firmy. Wsiedli do samochodu Marka i odjechali w stronę Rysiowa.
Dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry. Ja przyszedłem po Kingę.
- Prosze wejdź do środka. - jasiek wszedł. w tej samej chwili zeszła Kinga w pięknej niebieskiej sukience. Wyglądała oszałamiająco. Z marzeń wyrwał obojga męski głos.
- To jest najważniejszy dzień w waszym życiu. Zapamiętajcie go. Nie myślę dziś o nauce tylko o zabawie. - uśmiechnął sie.
- Przecież ty i mama tez tam będziecie.
- No tak, ale uważaj na nia. - te słowa ojciec Kingii skierował w stronę Jaśka.
- Oczywiście. - wyszli i udali sie w stronę szkoły, gdzie miał sie odbyć bal. W tym samym czasie Pan Józef zaprowadził Beti do Szymczykowej, ponieważ i on był w komitecie rodzicielskim.
Marek zajechał na stacje, aby zatankować. Wyjął telefon z ręki i wybrał numer Seby. Po kilku sygnałach kumpel odebrał.
- Stary co sie dziej? - zapytał zaniepokojony kadrowy.
- Nic tzn, jeszcze nic. Na razie tankuje a Ula robi zakupy.
- Uuuuu zachowujecie sie jak stare, dobre małżeństwo. - w słuchawce dało sie słyszeć szyderczy śmiech Sebastiana, który zirytował Marka.
- Przestań! Do cholery jakoś jej to wytłumaczę.
- Ciekawe jak?
- Nie wiem, coś wymyśle.
- Wiesz mam dla ciebie dobrą radę. Uciekaj. - seba nie mógł wytrzymać ze smiechu.
- Seba prosze cię. na szczęście nie będziemy sami.
- Ja bym sie nie zdziwił jakby ona wszystko zaplanowała.
- Cholera jasna, ale Seba przecież nie...nie.
- Nie był bym taki pewny.
- Idzie muszę kończyć. Cześć. - w pośpiechu schował telefon do kieszeni. W tej chwili doszła Ula.
- To ja idę zapłacić i jedziemy. - uśmiech na jego twarzy był wymuszony.
- Ok. - Radosna i uśmiechnięta Ula wsiadła do samochodu i czekała na Marka.
Na studniówce Robson pojawił sie z Magdą. Tą Samą Magdą, która razem z Jaśkiem była na wyjeździe do RPA. Młody Cieplak unikał dziewczyny jak ognia. Nikt nie wiedział dlaczego, co sie takiego stało. Magda zadowolona z siebie pokazywała zdjęcia z sesji. Jasiek przestraszony wyrwał Magdzie aparat z ręki i, gdy ujrzał,ze pokazuje krajobrazy i zwierzęta odechnał z ulga. Po chwili Magda i Kinga poszły do łazienki.
- Odczep sie od Jaska. On nie jest tobą zainteresowany.
- A na wyjeździe był.
- O czym ty mówisz? - w tej chwili Magda wyjęła telefon i pokazała Kindze zdjęcia, na którym ona i Jasiek całują sie. Dziewczyna z płaczem wybiegła z łazienki. Po drodze spotkała Jaska i dała mu w twarz. Zdziwiony chłopak pobiegł do Magdy.
- Coś ty jej powiedziała?
- Nic. Tylko przypomniałam sobie, że mam jeszcze jedno zdjęcie z wyjazdu. -w tej chwili pokazała to samo zdjęcie chłopakom co i Kindze.
- Jak mogłeś jej to zrobić? - wrzucił Robson do Jaska i wybiegł za Kingą.
- Co ci odwaliło? Dlaczego tego nie skasowałaś?
- A wiesz zapomniałam, ze mam jeszcze takie ciekawe zdjęcie.

niedziela, 24 kwietnia 2011

Świeta, święta i po ptokach :)

Z okazji świąt Wielkanocnych chciałabym złożyć wszystkim czytelnikom najserdeczniejsze życzenia. Zdrowia, szczęścia i pomyślności oraz mokrego lanego poniedziałku oraz dużo upominków od zajączka :)

Faneczka


P.S.W tym tygodniu pojawi się następna notka :)
P.S.2 Może nawet dziś :)

niedziela, 16 stycznia 2011

Urodziny :-)




Z tej okazji drodzy czytelnicy mego bloga, chcę wam podziękować za wytrwałość i zachęcić do odwiedzania tego bloga.



P.S. W ferie będą się pojawiać kolejne notki:)